wtorek, 10 grudnia 2013

« Odeurs et couleurs »


Quelle joie de pouvoir sentir à nouveau les odeurs si particulières comme l'odeur de cacahuètes grillées dans les rues de Dakar, du thé infusé "ataya", les poissons frits sur la plage de Ngor ou encore du plat traditionnel "thiebudjen"  (riz au poisson) ... Il y a aussi des odeurs pas très agréables comme les odeurs d’échappements des innombrables voitures et bus, circulant dans les rues de la capitale du Sénégal. Et tout cela dans les couleurs dominantes: le bleu des bus, le jaune-bleu des « car rapides » et le jaune-noir des taxis... Heureusement Dakar est situé sur une presqu’île entourée par l'océan, ce qui donne la possibilité de fuir un peu la pollution urbaine et de contempler le « bruit » et  la couleur bleu de l'Atlantique.


Les trois semaines que j'ai passées à Dakar après mon arrivée au Sénégal ont été riches en rencontres des amis et les visites des vieux coins... La messe célébrée dans mon ancienne maison avec les frères de la communauté de Taizé a été très touchante. J’ai passé également deux belles journées dans le monastère bénédictin à Ker Moussa. J’ai eu la joie de célébrer une messe pour les moines, avec le père Dominique Catta à coté de moi.

Il est impossible de ne pas remarquer les nombreux changements qui ont eu lieu à Dakar: nouveaux bâtiments, de nouvelles routes, de nouveaux magasins et hôtels ... D'autre part, la panne de l'aqueduc a perturbé sérieusement la vie de l'ensemble de l'agglomération pendant près de deux semaines. J'ai aussi "souffert" quand je ne pouvais pas prendre une douche au moment où la température de l'air était à 40˚C ... Heureusement, après trois semaines, j’ai quitté Dakar pour aller finalement à ma destination finale: Kédougou ...  

piątek, 6 grudnia 2013

" Zapachy i kolory"


Cóż za radość poczuć na nowo tak swoiste zapachy jak woń orzeszków ziemnych pieczonych na ulicach Dakaru, parzonej herbatki "ataja", smażonych ryb na plaży w Ngor i tradycyjnego dania "thiebudjen", czyli ryżu z rybami... Są też zapachy niezbyt przyjemne jak spaliny niezliczonych aut, busów, busików poruszających się po ulicach stolicy Senegalu. A wszystko to w dominujących kolorach: niebieskie autobusy, żółto-niebieskie busiki i żółto-czarne taksówki... Dobrze, że Dakar znajduje się na półwyspie i jest otoczony Oceanem, co pozwala na chwile oddechu od miejskiego zgiełku i gwaru oraz kontemplacje błękitu Atlantyku. 

Pierwsze 3 tygodnie spędzone w Dakarze były obfite w spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi oraz odwiedzanie starych kątów. Bardzo wzruszająca była msza, która sprawowałem w mojej dawnej wspólnocie braci z Taizé. Piękne były także 2 dni spędzone w klasztorze benedyktynów w Ker Moussa.   



Nie da się nie zauważyć wielu zmian jakie dokonały się w Dakarze: nowe budynki, nowe drogi i skrzyżowania, nowe sklepy i hotele… Z drugiej strony awaria wodociągu dostarczającego wodę dla stolicy skutecznie utrudniała życie całej aglomeracji przez prawie 2 tygodnie. Ja też „cierpiałem” kiedy z kranu nie leciała woda i nie mogłem wziąć prysznica w chwili kiedy temperatura powietrza dobijała do 40˚C… Na szczęście po trzech tygodniach opuściłem Dakar by w końcu dotrzeć do celu mojej podroży: Kedougou...  




piątek, 27 września 2013

Powrót do Dakaru...



No właśnie.  Ponownie jestem w Dakarze.   
19-go września wylądowałem na lotnisku w sercu Zielonego Przylądka, półwyspu na którym znajduje się stolica Senegalu. W pierwszych chwilach na afrykańskiej ziemi  czułem się lekko otumaniony. Z jednej strony prawie sześciogodzinny lot samolotem zrobił swoje, z drugiej strony wilgotny gorąc, który powitał nas na płycie lotniska też dorzucił oliwy do ognia. A poza tym zastanawiałem się czy jestem w "realu", czy też śni mi się powrót do Afryki po sześciu latach nieobecności... Kontrola paszportu i weryfikacja odcisków palców wizy biometrycznej sprowadziły mnie jednak na ziemię i ostatecznie utwierdziły w tym, że to jednak nie jest sen...


Emocje sięgnęły zenitu, kiedy po wyjściu z budynku lotniska  ujrzałem grupę przyjaciół czekających na mnie. Grupie przewodniczyła siostra Ksawera, a ze strony współbraci "duchaczy" był brat Yvon. No i przyjaciele: Andre, Maurice, Serge, cóż za radość zobaczyć się znowu po  sześciu  latach. Kiedy w lipcu 2007 roku opuszczałem Dakar nie wiedząc czy kiedykolwiek tu jeszcze powrócę, polało się wiele łez ... Tym razem były to  łzy radości  i  wzruszenia z ponownego spotkania. Bogu niech będą dzięki za to, że mogłem tu ponownie powrócić  tym razem jako ksiądz misjonarz "duchacz" (czyli ze Zgromadzenia Ducha Świętego). 

W ten oto sposób zacząłem pisać nowy rozdział mojego życia...






czwartek, 19 września 2013

Już w Senegalu...


"Czy pisanie może cokolwiek zmienić? Tak. Głęboko w to wierzę. Bez tej wiary nie umiałbym, nie mógłbym pisać. Oczywiście jestem świadom wszelkich ograniczeń, jakie stawiają nam okoliczności, sytuacje, historia i czas. Toteż moja wiara, aczkolwiek głęboka, nie jest absolutna, nie jest ślepa" - Ryszard Kapuscinski: "O sile słowa"

poniedziałek, 9 września 2013




Już za kilkanaście godzin (wtorek, 13.40) opuszczę Polskę (Kraków) w drodze na misje. Po kilku dniach w Paryżu, 19 września wylecę do Senegalu. Dziękuję wszystkim za spotkania i rozmowy. Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie tych których nie dane mi było spotkać. Polecam się waszym modlitwom i moja prace misyjna w Kedougou.



Dans quelques heures je quitte la Pologne en route vers la mission au SENEGAL. Mais je passerai encore quelques jours en France. Voyage Paris - Dakar: le 19 septembre 

 — w Kédougou (région).